Może się zdarzyć, że już samo zrozumienie procesu, który zilustrowałam za pomocą lubianej przez moich pacjentów „wystraszonej śliwki” zadziała na Ciebie terapeutycznie. Warto wytężyć na chwilę umysł, wyobrazić sobie ten proces, odnieść do swoich doświadczeń i zapamiętać na tyle, aby móc zaobserwować go „na żywo” wtedy, gdy zapuka do Ciebie Twój przyjaciel lęk, być może w towarzystwie koleżanki paniki.
Piszę o nim „twój przyjaciel”, bo najważniejszym sensem istnienia lęku jest chronić Ciebie przed wszystkim, co może być dla Ciebie zagrożeniem. Wyobraź sobie ludzkość bez strachu i bez lęku. Jakie szanse miałby człowiek na przetrwanie w takim stanie?
Budyguard
Jestem pewna, że bylibyśmy gatunkiem zagrożonym szybką zagładą. Ta niedoceniana i często nielubiana emocja, to nasz osobisty ochroniarz. Nie pozwoli iść wąską ścieżką nad przepaścią nie patrząc uważnie pod nogi. Powstrzyma przed nadużywaniem gazu i hamulca na oblodzonej nawierzchni. Podpowie, że nie powinniśmy głaskać obcego psa.
Oczywiście są ochroniarze mniej i bardziej gorliwi oraz mniej i bardziej wrażliwi na sygnały mogące świadczyć o zagrożeniu. Są tacy, których w stan gotowości stawia najmniejszy szelest i tacy, którzy w obliczu huraganu zachowują zimą krew. Tak samo jest z Twoim przyjacielem lękiem. Może zdarzyć się, że Twój bodyguard jest gorliwym wrażliwcem i ogłasza stan alarmowy w sytuacjach, w których obiektywnie trudno dopatrzeć się zagrożenia. Choć nic ci nie grozi, on wydaje komendę: bój się. Ma dobre intencje, ale obdarowuje cię poczuciem zagrożenia na wyrost. Nie jest to oczywiście przyjemne. Co wtedy?
Najgorsze co możesz zrobić, to unikać sytuacji, w których Twój bodyguard ogłasza alarm.
Najlepsze co możesz zrobić, to zaakceptować lęk, spróbować go zrozumieć i tak wytrenować ochroniarza, aby reagował adekwatnie do sytuacji. Wystraszona śliwka przyda się w tym treningu. Najpierw trzeba ją zrozumieć.
Na początku jest wyzwalacz
W miejscu, gdzie zaczyna się jej szypułka jest wyzwalacz Twojego lęku – trigger. Wyzwalacz może być wewnątrz Ciebie, lub na zewnątrz.
Wewnętrzny to dowolne odczucie z wnętrza ciała, które Twój mózg uzna za alarm ostrzegawczy przed zagrożeniem. Na przykład mocniejsze uderzenie serca albo zawrót głowy. Zewnętrzny trigger to dźwięk, widok, zapach, który mózg skojarzy z potencjalnym niebezpieczeństwem. Dla kogoś, kto brał udział w wypadku komunikacyjnym triggerem może być na przykład dźwięk klaksonu albo pisk hamulców.
Mózg działa w tym wypadku trochę tak, jakby do zagrożeń, których się spodziewa przypisane miał hasztagi. #mocniejsze_uderzenie_serca wiąże z alertem: uwaga, zawał!. #Klakson może oznaczać dla niego alert: uwaga, wypadek!. #Grzmot może skojarzyć się z powodzią…
Nie zawsze uświadamiamy sobie co jest triggerem naszego lęku, a warto to wiedzieć. Dlatego na początek przypomnij sobie Twój ostatni napad lęku i spróbuj odtworzyć w pamięci co wydarzyło się zanim pojawił się lęk. Co zarejestrowały twoje zmysły tuż przed nim. Jaka myśl pojawiła się w głowie tuż przed poczuciem zagrożenia, zanim rozkręcił się lęk.
Na co masz wpływ
Teraz pora na dwie ważne informacje. Pierwsza może się wydawać niewesoła, ale tylko pozornie, bo przecież lęk to przyjaciel…
1. To wszystko, co wystraszona śliwka ma przy szypułce – było, jest i pozostanie z Tobą na zawsze. Nie unikniesz tego. Nie ma sposobu, aby uciec przed wszystkimi triggerami lęku, aby nigdy więcej nie poczuć się zagrożonym i aby pożegnać lęk raz na zawsze.
Druga informacja jest zdecydowanie dobrą informacją:
2. na wszystko, co następuje dalej – poniżej szypułki wystraszonej śliwki – MASZ WPŁYW. Masz wpływ na to jak zinterpretujesz „alarm” Twojego mózgu. W dużej mierze od Ciebie zależy jakich doświadczysz objawów lęku i jak bardzo będą intensywne. Jeśli będziesz uparcie trenować, Twój lęk stanie się ochroniarzem tak precyzyjnym, że pojawi się dopiero wtedy, gdy będzie miał do spełnienia istotną rolę.
Szukając w pamięci odczuć, wrażeń, spostrzeżeń, które mogły być w przeszłości triggerem Twojego lęku, rozpoczęłaś/rozpocząłeś trening.
Wyzwalacz uruchamia myśl
Następne wyzwanie brzmi: złap tę myśl, albo kilka myśli, które pojawiły się w reakcji na trigger. Zapisz je. Wybierz z nich tę myśl, która wydaje ci się najbardziej katastroficzna.
Co z tą myślą zrobić – wytłumaczę w kolejnym odcinku instrukcji obsługi lęku.
Jedna z moich pacjentek, która przyszła po pomoc, bo trudno jej było funkcjonować z atakami paniki pojawiającymi się niemal codziennie i miała już dosyć powtarzających się wizyt na szpitalnym oddziale ratunkowym, dostała na pierwszym spotkaniu solidną porcję wiedzy o lęku i obrazek z wystraszoną śliwką z zaleceniem: idź do domu, poczekaj na kolejny atak paniki i choć to będzie trudne, postaraj się opisać wszystko, co się dzieje w odpowiednich miejscach wystraszonej śliwki.
Pojawiła się na kolejnej sesji trochę zawiedziona.
Czekałam na ten atak przez cały tydzień. Ze śliwką pod ręką. Byłam gotowa, żeby wszystko notować. Jednak panika nie pojawiła się. I co mam teraz robić? – spytała.
Nawet wiedza działa terapeutycznie 😉