Strach i lęk.
Bracia niepodobni

Lęk

Są jak bracia, choć bardzo się różnią. Jeden z nich – lęk, przede wszystkim uprzykrza życie. Drugi – strach, ma „misję” zupełnie inną: ratuje. Wyobraź sobie życie całkowicie pozbawione strachu. Prawdopodobnie nie potrwałoby długo.


Nie balibyśmy się wyjść na Giewont w czasie burzy, ani wcisnąć do oporu pedał gazu na oblodzonej jezdni. Strach jest potrzebny. Pojawia się w okolicznościach zagrożenia i mobilizuje do walki lub ucieczki, zwiększając szanse na przetrwanie. W odpowiedzi na strach, organizm uruchamia swoje fabryki chemii, żeby działały na fizjologię.

Mózg wysyła sygnał do nadnerczy, które produkują kortyzol, noradrenalinę i adrenalinę. Przyspiesza tętno, rośnie ciśnienie krwi, napinają się mięśnie, rozszerzają oskrzela, podnosi się poziom cukru we krwi. Człowiek odczuwa gwałtowny przypływ energii. Jest zdolny do wysiłku, który bez adrenaliny byłby nie do udźwignięcia. Ten stan nie trwa długo, ale może decydować o przeżyciu.

A teraz wyobraź sobie, że masz wokół siebie ludzi, którzy absolutnie niczego się nie boją i pomyśl, że mogą to być źli ludzie… Nieodczuwanie strachu to jedna z cech wyróżniających ludzi z osobowością psychopatyczną. Oni nie boją się wcale. Zaufaj: strach wcale nie jest łajdakiem.

Lęk – solista

Lęk, w przeciwieństwie do strachu, nie potrzebuje towarzystwa bodźca. Pojawia się zwykle bez uchwytnej przyczyny, bez racjonalnego powodu. Zagrożenie, które próbuje „wmówić” nie jest realne tu i teraz. To, co czujemy, gdy pojawia się lęk – wręcz przeciwnie.

Czasem jest to uderzenie fali gorąca, lub przejmującego zimna. Innym razem – trudności w oddychaniu. Może boleć w okolicy serca, mogą pojawić się dreszcze, zaburzenia równowagi, uczucie mrowienia i drętwienia kończyn, oszołomienie, wrażenie osłabienia, omdlewania, chaosu myśli, nierealności przedmiotów lub samego siebie. Koncentracja na czymkolwiek jest prawie lub całkowicie niemożliwa, a stan napięcia fizycznego i psychicznego – trudny do zniesienia.

Są ludzie, którzy odczuwają lęk często i bardzo dotkliwie. Boją się tego, co nieznane, boją się z jednej strony samotności, z drugiej – ludzi. Boją się odrzucenia, porażki, piszą w myślach fatalne scenariusze. Jest im źle. Bo jak może być dobrze z lękiem, który wcale nie jest emocją przyjemną?

Co zatem robić jeśli uporczywie wraca ten złośliwy z dwóch braci? Odpowiedź może być dla Ciebie niespodzianką.

Na początek przyjmuję gościa. Bez buntu. Wiem, że jeśli próbuję zamykać przed nim drzwi, bronić się, walczyć, brnę w ślepą uliczkę. On i tak przyjdzie i będzie robił swoje. Lęk to wysłannik autonomicznego układu nerwowego, a układ autonomiczny jest… autonomiczny.

Kiedy już skurczybyk przyjdzie, staram się przyjrzeć się mu tak dokładnie jak tylko dam radę. Jemu i sobie w jego obecności. To początek gry z lękiem. Ta gra może mu się znudzić.

Jaka to gra? Na pewno nie szachy. Szachy wymagają skupienia i rozważnej kalkulacji, a w towarzystwie lęku ciężko o jedno i drugie. Gra z lękiem musi być dość prosta, wymagająca głównie rutyny, ale uporczywa. Do znudzenia.

Znudzenie ma tu kluczowe znaczenie…

Ciąg dalszy nastąpi