Tujon to trucizna, ale przecież wszystko jest trucizną, decyduje tylko dawka* i wszyscy pamiętamy, że to, co w dużych dawkach jest trucizną, w małych dawkach bywa lekarstwem.
Jeśli uznasz, że samodzielnie będzie ciężko zmontować tę układankę, idź na spacer – na łąkę, albo nad rzekę.
Pani Flora składa tujon szybko, bezbłędnie i pięknie! Wydobywa wszystkie składniki z ziemi, podgrzewa słońcem, skrapia wodą, wmontowuje w łodygi, listki i kwiaty i rozdaje za darmo: w aromatycznej szałwii, gorzkim piołunie, we wszędobylskim wrotyczu…
Kto słyszał o zakazanym niegdyś napoju alkoholowym zwanym „zieloną wróżką”, ten już wie co to za gagatek. Tujon bardzo słabo rozpuszcza się w wodzie, ale świetnie rozpuszcza się w alkoholu, dlatego wszelkie alkoholowe przetwory roślin zawierających ten związek mogą działać psychoaktywnie i w dużych dawkach – szkodliwie.
Do produkcji „zielonej wróżki” czyli słynnego absyntu (począwszy od lat 90. XX wieku znów legalnego) używa się ziela piołunu, ale o piołunie opowiem innym razem. Dziś będzie o wrotyczu. Choć październik za pasem, on wciąż zdobi wały Dunajca w Nowym Sączu drobnymi złocistymi „pinezkami”.
Nie tylko znad Dunajca możecie wrócić z tujonowym bukietem z wrotyczu. Żółte „pinezki” są prawie tak powszechne jak stokrotki, a kwitną na łąkach, na polanach i przy drogach przez całe wakacje (te dłuższe – studenckie wakacje).
Roślinka dorasta do wysokości około 1,5 metra. Jest byliną. Jeśli masz ochotę zaprosić ją do swojego ogrodu, pilnuj, bo wrotycz łatwo i szybko się rozrasta, jak przystało na „chwast”.
Mimo to zaprosić warto. Po pierwsze dlatego, że posadzony w sąsiedztwie drzew owocowych, sprawia, że szkodniki trzymają się od nich z daleka. Po drugie – jeśli wrotyczowy kącik zaplanujesz w miejscu, gdzie lubisz usiąść, aby pooddychać „zielenią”, to żółte „pinezki” sprawią, że będzie tam mniej komarów i innych nieproszonych owadzich gości.
Oczywiście oprócz tujonu wrotycz ma cały zestaw innych składników, które natura wyposażyła w przeróżne moce. Napary i nalewki z roślinki radzą sobie ze stanami zapalnymi i z objawami alergii. Łagodzą uciążliwości chorób reumatycznych, bóle stawów i mięśni. Niektórzy przypisują im nawet działanie antynowotworowe. Kąpiel z dodatkiem ziółka działa relaksująco i dobroczynnie dla skóry.
Wrotyczowych kuracji nie powinny próbować panie spodziewające się dziecka i karmiące piersią. Tujon nie dla nich!
Po bukiecik wrotyczu pojechałam rowerem nad Dunajec, bo w mojej kuchni pojawili się nieproszeni goście: mole.
Bukiecik wisi „pinezkami” w dół od wczoraj. Mola nie widziałam dziś ani jednego.
Lubię wrotycz.
Potrzebujemy świeżych kwiatów wrotyczu lub suszu (1 szklanka), 300 ml alkoholu (40% lub mocniejszy), 3 goździki. Do słoja ładujemy świeże kwiaty albo susz i dorzucamy goździki. Zalewamy alkoholem. Odstawiamy na tydzień do zamkniętej szafki (mikstura lubi rodzić się w ciemnościach). Po tygodniu filtrujemy nalewkę. Zielsko wyrzucamy. Płyn można spożywać w niewielkich ilościach (kilka łyżeczek dziennie) lub używać zewnętrznie.
* Paracelsus – Phillippus Aureolus Theophrastus Bombastus von Hohenheim