Oczywiście w smoczej duszy (jak w każdej duszy) mieszkają wszystkie możliwe emocje. Czasem ujawnia się gniew, czasem strach, czasem smutek, a najczęściej radość.
Emocje mają dużo wspólnego z pogodą: przemijają tak samo, jak przemija upał, deszcz, śnieżyca, albo wichura. Tak jak nie można wybrać i planować pogody, nie można też wybrać i planować emocji. Nie da się przecież zrealizować postanowienia: będę się złościć do soboty, a od niedzieli będę się cieszyć. Jest jednak coś, czego można się nauczyć, aby wszystkie emocje, nawet te nieprzyjemne, można było oswoić i na swój sposób polubić. To pogoda ducha. Pogodny wytrenował ją do perfekcji.
Kiedy piętrzą się przed nim trudności, widzi światełko w tunelu. Gdy skrzydła zawiodą i zaryje nosem w błoto, wstaje na cztery łapy z wdziękiem baletnicy. Jeśli po trudnej podróży w szalonej burzy bolą go skrzydła i łapy, wystarczy, że słońce muśnie go w nos, a on (choć nadal obolały), zachwyca się tak, że na pamiętanie o bólu brakuje mu smoczej pamięci roboczej. Całą pamięć roboczą zajmuje zachwyt.
Jeśli coś mu się nie uda, nie rozpamiętuje porażek. Nie myśli o sobie źle. Akceptuje. Próbuje wyciągać wnioski. Owszem zdarza mu się pobłądzić (bo każdemu się zdarza), ale to wcale nie definiuje Pogodnego.
Patrzy na świat trochę z czułością, trochę z humorem. Nie obraża się na długo. Wie, że nie wszystko w życiu będzie takie jak chciałby. Łapie wszystkimi zmysłami dźwięki, kolory i zapachy. Zachwyca się byle czym i ma jedną bardzo ważną super-moc: gdy przy nim usiądziesz – łatwiej odnajdziesz zagubiony w zakamarkach duszy spokój.